Już jestem!!! :) Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale już postaram się dodawać bardziej systematycznie! : )
Po godzinnej podróży wyszłam z samochodu i stanęłam przed moim domem. Dwupiętrowy budynek stał na środku ogrodu. Wielką zaletą mieszkania na wsi, była cisza i spokój, a także rozległe tereny, po których mogłam biegać i spacerować. Z drugiej strony od miasta oddzielał nas tylko las, co sprawiało, że okolica była bardzo atrakcyjna. Dlatego nie zdziwiło mnie, kiedy zobaczyłam budujący się nieopodal dom. Może wreszcie zamieszka tam ktoś w moim wieku, pomyślałam. Zarzuciłam torbę na ramię i otworzyłam drzwi.
Podczas mojej nieobecności rodzice postanowili zrobić remont i teraz, kiedy przez przedpokój weszłam do salonu, zobaczyłam, że jest w kolorze białej kawy, a meble stojące na przeciwko kominka są o ton jaśniejsze od ścian. Po prawej stronie, przez łuk, zobaczyłam zieloną kuchnię. Skierowałam się w lewo i po schodach weszłam na drugie piętro. Z niecierpliwością podeszłam do drzwi, na których wisiała duża naklejka "nie przeszkadzać". Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę. Pokój był mały i przytulny, a wszystko wyglądało tak jak sobie wyobrażałam, a nawet lepiej. Jedynie przeszkadzał unoszący się w powietrzu zapach farby, ale nie chciałam się tym teraz przejmować. Ściany pomalowano na czerwono, a meble były czarne. Moją uwagę przykuło jednak łóżko, o które zawsze prosiłam rodziców, a mówili, że jest za drogie. Był to okrągły mebel, na którym leżało kilkanaście poduszek, zastępujących materac. Jego część była przykryta szaro białą narzutą przedstawiającą charakterystyczne miejsca i rzeczy dla Londynu. Jedynie double decki i buski telefoniczne były czerwone. Rzuciłam się na nie zamykając oczy.
Podczas mojej nieobecności rodzice postanowili zrobić remont i teraz, kiedy przez przedpokój weszłam do salonu, zobaczyłam, że jest w kolorze białej kawy, a meble stojące na przeciwko kominka są o ton jaśniejsze od ścian. Po prawej stronie, przez łuk, zobaczyłam zieloną kuchnię. Skierowałam się w lewo i po schodach weszłam na drugie piętro. Z niecierpliwością podeszłam do drzwi, na których wisiała duża naklejka "nie przeszkadzać". Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę. Pokój był mały i przytulny, a wszystko wyglądało tak jak sobie wyobrażałam, a nawet lepiej. Jedynie przeszkadzał unoszący się w powietrzu zapach farby, ale nie chciałam się tym teraz przejmować. Ściany pomalowano na czerwono, a meble były czarne. Moją uwagę przykuło jednak łóżko, o które zawsze prosiłam rodziców, a mówili, że jest za drogie. Był to okrągły mebel, na którym leżało kilkanaście poduszek, zastępujących materac. Jego część była przykryta szaro białą narzutą przedstawiającą charakterystyczne miejsca i rzeczy dla Londynu. Jedynie double decki i buski telefoniczne były czerwone. Rzuciłam się na nie zamykając oczy.
Z zamyślenia wyrwała mnie mama:-Kochanie, zejdź na dół!
- Sekundka, tylko założę coś wygodnego - odpowiedziałam i z torby wyciągnęłam komplet ubrań.
Kiedy zeszłam, zobaczyłam mojego tatę stojącego przy drzwiach.
-Tata! - podbiegłam do niego i przytuliłam się. Wiedziałam, że żeby móc być tutaj musiał wcześniej wrócić z konferencji.
- Chodź mała! - powiedział i odwzajemnił uścisk - Gotowa na przygody?
- Myślałam, że to dopiero za kilka dni -powiedziałam niepewnie.
- Pokaż kopertę - poprosił. Szybko pobiegłam do pokoju i wróciłam nieco zdyszana. - Spójrz, dzisiaj jest 24, a wylot jest 25.
- Ale świetnie! Dziękuję!
- Sekundka, tylko założę coś wygodnego - odpowiedziałam i z torby wyciągnęłam komplet ubrań.
Kiedy zeszłam, zobaczyłam mojego tatę stojącego przy drzwiach.
-Tata! - podbiegłam do niego i przytuliłam się. Wiedziałam, że żeby móc być tutaj musiał wcześniej wrócić z konferencji.
- Chodź mała! - powiedział i odwzajemnił uścisk - Gotowa na przygody?
- Myślałam, że to dopiero za kilka dni -powiedziałam niepewnie.
- Pokaż kopertę - poprosił. Szybko pobiegłam do pokoju i wróciłam nieco zdyszana. - Spójrz, dzisiaj jest 24, a wylot jest 25.
- Ale świetnie! Dziękuję!
- Leć się pakować, a wszystko opowiesz nam przy kolacji!. Pobiegłam na górę. Chyba od zawsze moim marzeniem było zwiedzenie Londynu. Teraz miało się to spełnić!
Otworzyłam szafę i zobaczyłam, że również tu się zmieniło. Dostrzegłam wiele nowych, ślicznych ubrań. Rodzice naprawdę się postarali, żebym po powrocie była szczęśliwa. Z tego powody miałam wyrzuty sumienia, ponieważ wiedziałam, że ja ich unieszczęśliwiałam i sprawiałam, że się martwili.
Otworzyłam szafę i zobaczyłam, że również tu się zmieniło. Dostrzegłam wiele nowych, ślicznych ubrań. Rodzice naprawdę się postarali, żebym po powrocie była szczęśliwa. Z tego powody miałam wyrzuty sumienia, ponieważ wiedziałam, że ja ich unieszczęśliwiałam i sprawiałam, że się martwili.
Po chwili namysłu wybrałam kilka topów, shortów i sukienek, ale też nie zapomniałam o niczym cieplejszym, ponieważ mimo końca maja pogoda w Anglii mogła być zdradliwa.
Kiedy pół godziny później z trudem zapięłam walizkę, zeszłam na dół, żeby powiedzieć że jestem gotowa. Mama akurat przygotowywała kolację i żeby jej nie zmartwić zjadłam trochę, chociaż nie byłam głodna.
Po rozmowie z rodzicami poszłam na górę, wykąpałam się i zasnęłam.
Kiedy pół godziny później z trudem zapięłam walizkę, zeszłam na dół, żeby powiedzieć że jestem gotowa. Mama akurat przygotowywała kolację i żeby jej nie zmartwić zjadłam trochę, chociaż nie byłam głodna.
Po rozmowie z rodzicami poszłam na górę, wykąpałam się i zasnęłam.
Rano obudziłam się pełna energii. Zerknęłam na plakat mojej ulubionej grupy i poczułam znajome uczucie w żołądku związane z ekscytacją. Miałam wielką nadzieję, że ich spotkam, tym bardziej, że akurat mieli kilka dni wolnego w trasie. Szybko ułożyłam poduszki i narzutę po czym podeszłam do szafy, wybrałam ubrania na lot i poszłam do łazienki.
- Pospiesz się, bo się spóźnisz! - usłyszałam wołanie taty.
- Idę! - odkrzyknęłam i szybko nałożyłam róż. Nie specjalnie lubiłam się malować, ale była to wyjątkowa okazja.
Szybko zbiegłam po schodach.
- Kochanie, dopiero co przyjechałaś i już wyjeżdżasz! - powiedziała mama łamiącym się głosem, biorąc mnie w objęcia.
- Wiem, też będę tęsknić.
- No dobrze moje drogie panie, czas się żegnać taksówka czeka. Obiecaj, że będziesz ostrożna i nie zrobisz niczego głupiego. Mariel ma Cię pilnować na co dzień i w jedzeniu! - powiedział tata biorąc ode mnie walizkę. Kiedy pożegnałam się z nim, wsiadłam do taksówki.
- Hej! - powiedziałam i uściskałam przyjaciółkę.
- Jej! Jak się stęskniłam! Na szczęście jedziemy same, więc będziemy miały dużo czasu. Poopowiadam Ci co było w szkole i co się zmieniło!
- Już mi się podoba! - powiedziałam ze śmiechem, po czym odwróciłam się i pomachałam rodzicom na pożegnanie.
- To co słychać? - zapytałam ukradkiem ocierając łzę, która napłynęła mi do oka.
- W sumie dobrze dwa dni temu zerwałam z tym idiotą, ale teraz czuję się o wiele lepiej. Taka.. wolna! W dodatku pogodziłam się z mamą po ostatniej wielkiej kłótni no i jadę do Londynu, więc w sumie lepiej być nie mogło!
- To się cieszę! W tym szpitalu było strasznie. Niby chcieli pomóc, ale bardziej się bałam tam być. Utyłam chyba 6 kilo! W dodatku nie poznałam nikogo fajnego. Wszystkie laski były dość specyficzne. Lekko mówiąc. Więc też się cieszę, że się wyrwałam i spełniam marzenie z przyjaciółką - uśmiechnęłam się do niej. Reszta podróży na lotnisko minęła nam na wesołych rozmowach i wspominaniu.
Po odprawie poszłyśmy do wskazanych bramek. Czekałyśmy kilkanaście minut, aż wsiądziemy do samolotu.
Po odprawie poszłyśmy do wskazanych bramek. Czekałyśmy kilkanaście minut, aż wsiądziemy do samolotu.
Ze śmiechem oglądałyśmy prezentację stewardess , troszkę je przedrzeźniając. Po starcie patrzyłam jak zostawiamy daleko w tyle lotnisko i Polskę. Ułożyłam się wygodniej na siedzeniu i prawie od razu zasnęłam.
***
- You are the dancing queeeeen! - darłyśmy się fałszywie do szczotek. W Londynie byłyśmy od godziny. Byłam przeszczęśliwa.
Skakałyśmy po łóżkach popijając napoje energetyczne do czasu, aż nie przyszedł ktoś z obsługi hotelu i poprosił o "cichsze zabawy, gdyż inni klienci się skarżą". Kiedy wyszedł z pokoju zaczęłyśmy się śmiać, ale stwierdziłyśmy, że faktycznie, mogłyśmy lekko przesadzić.
Skakałyśmy po łóżkach popijając napoje energetyczne do czasu, aż nie przyszedł ktoś z obsługi hotelu i poprosił o "cichsze zabawy, gdyż inni klienci się skarżą". Kiedy wyszedł z pokoju zaczęłyśmy się śmiać, ale stwierdziłyśmy, że faktycznie, mogłyśmy lekko przesadzić.
Postanowiłyśmy szybko się ubrać i iść na pierwsze zakupy.
Szybko wzięłam ubrania i otworzyłam drzwi łazienki.
- Wow - wyrwało mi się. Stałam i w osłupieniu patrzyłam na ogromną łazienkę wyłożoną marmurem. Był tam też hydromasaż, przy którym stałą butelka wina.
- To już wiem co będziemy robić po powrocie - powiedziała Mariel zaglądając mi przez ramię i znacząco poruszyła brwiami. Roześmiałam się i zamknęłam drzwi.
Po szybkiej toalecie wyszłyśmy z hotelu i poszłyśmy w stronę Picadilly Circus.
Po szybkiej toalecie wyszłyśmy z hotelu i poszłyśmy w stronę Picadilly Circus.
- Jaaak tuuu cudooownie! - przeciągają samogłoski powiedziała moja przyjaciółka, po czym uniosła ręce i obkręciła się kilka razy.
- Totalnie się z tobą zgadzam! - zawtórowałam jej.
Przeszłyśmy przez China Town do Trafalgar Square po czym wsiadłyśmy do metra i pojechałyśmy w stronę Oxford Street.
- Zapomniałam wziąć więcej pieniędzy! Mam jeszcze tylko 10 funtów - uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
- O nie! To może pójdziemy na zakupy kiedy indziej, co? Bo teraz to nie ma sensu.
- Dobrze - zgodziłam się - może chodźmy teraz gdzieś usiąść. Strasznie zachciało mi się pić!
Weszłyśmy do najbliższego Starbucksa. Zamówiłam moją ulubioną mrożoną latte karmelową, którą wcześniej odmawiałam sobie, licząc każdą zjedzoną kalorię. Teraz pochrupywałam też ciastko z kawałkami czekolady.
Mariel zamówiła capuccino i croissanta. Usiadłyśmy prazy oknie, by mieć widok na to piękne miasto.
- Dlaczego nie przyjechałyśmy tu wcześniej? - zapytała z rozmarzeniem moja przyjaciółka.
- Też się zastanawi...
- Hej! Czemu te dziewczyny tak biegają? Dokąd tak lecą? - zapytała patrząc na kilka grup dziewczyn mniej więcej w naszym wieku biegnących na łeb na szyję w jedną stronę.
Uniosłam się na krześle, spojrzałam w tamtą stronę i przetarłam oczy ze zdziwienia. Nie dalej niż piętnaście metrów ode mnie stali moi idole. Czy mogło być lepiej?
Uniosłam się na krześle, spojrzałam w tamtą stronę i przetarłam oczy ze zdziwienia. Nie dalej niż piętnaście metrów ode mnie stali moi idole. Czy mogło być lepiej?
Oto pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Jeśli nie, piszcie otwarcie co mogłabym zmienić.
Super rozdział :) Czekam na kolejne <3 ~secretstyle
OdpowiedzUsuńomg *o* to jest boskie <3
OdpowiedzUsuń