sobota, 25 października 2014

Rozdział VI

Witajcie! Postanowiłam dodać kolejny post, mimo, że niestety nie otrzymałam żadnych komentarzy, ale nie chcę, żeby blogg stał pusty.

Mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania!



Tydzień później leżałam na kanapie przed telewizorem Marii. Wspólnie oglądałyśmy zdjęcia z wyjazdu i wspominałyśmy piękne chwile.
- Ale tu ładnie wyszłaś - pochwaliła mnie przyjaciółka. Na ekranie akurat widniało moje zdjęcie na tle Tamizy. Po lewej stronie był Tower Bridge. Musiałam jej przyznać, że zdjęcie było całkiem udane.
- Chciałabym tam wrócić... - westchnęłam i pociągnęłam łyk herbaty. Dzień był wyjątkowo chłodny i deszczowy. Pogoda odzwierciedlała mój nastrój. Entuzjazm związany z wyjazdem minął, a wróciła szara codzienność.
- Hej uśmiechnij się! - szturchnęła mnie Maria - już niedługo znów tam pojedziesz!
- Taaak...
- No mów! Co się dzieje?
- To chyba tylko pogoda - nie chciałam jej mówić o co tak naprawdę chodzi, wiem że teraz wszyscy byli wyczuleni na mój nastrój i jego zmiany i martwili się o mnie, pamiętając to, co niedawno się działo.
Było mi przykro. Od tygodnia Harry nic nie pisał. Mogłam się tego spodziewać. Byłam tylko kolejną fanką, z którą się zabawił. Nie wiem czemu znając jego liczne historie z dziewczynami, byłam tak naiwna i liczyłam na coś więcej.
- Mnie nie okłamiesz, wiem, że to nie pogoda. Nie będę naciskać, sama powiedz jak będziesz gotowa.
Byłam jej za to wdzięczna. Wiem, że tylko zaczęłabym o tym jeszcze więcej myśleć.
Kolejne dni mijały, nic się nie zmieniało. Czułam się co raz gorzej, znów straciłam apetyt. Wiem, że nie powinnam ale strasznie się tym martwiłam. Moją naiwnością i łatwowiernością.
Żeby poprawić mi humor Maria wzięła mnie na zakupy.
Buszowałyśmy po sklepach 2h bolały nas nogi po chodzeniu od sklepu do sklepu i ręce od dźwigania toreb.
- Przydałby się jakiś umięśniony przystojniak do noszenia tych toreb - przyjaciółka jakby czytała mi w myślach.
- Obawiam się, że jeden mógłby nie starczyć - roześmiałam się - może choć, pójdziemy usiąść na kawę?
- No jasne! Mam ochotę na karmelowe frapuccino!
- Blee! Jak ty możesz to pić! - zawsze dyskutowałyśmy która kawa jest lepsza - karmelowa czy mocca.
Kiedy usiadłyśmy na miękkich fotelach z naszymi zamówieniami zwróciłam uwagę na ekran telewizora wiszącego nieopodal. Na ekranie była piątka chłopaków...
- Natalia! One Direction! - Maria najwyraźniej podążyła za moim wzrokiem.
Z tego co udało mi się zrozumieć, wydawali nowy singiel. W głębi serca musiałam przyznać, że juz nie mogłam się doczekać aż go usłyszę!
Po powrocie do domu sprawdziłam że singiel ma nosić tytuł 'Story of my life'.
Byłam bardzo ciekawa.
Weszłam na dawno nieodwiedzanego twittera. Zobaczyłam, że w bardzo szybkim tempie przybyo mi followersów. Nie wiedziałam czemu, ale zaraz potem weszłam w powiadomienia i zobaczyłam, że nikt inny, jak Harry Styles oznaczył mnie w swoim tweecie.
"Co u Ciebie? Nie mogę się doczekać 15! x"
Z rozdziawionymi ustami  zaczęłam wpatrywać się w ekran. Przez moją głowę przebiegły setki myśli. Z jednej strony serce omal nie wyskoczyło mi z piersi z radości widząc, że o mnie nie zapomniał. Z drugiej - byłam zła, że odezwał się dopiero po takim czasie i to jeszcze na twitterze.
Niewiele myśląc odpisałam
"To jedna mnie pamiętasz"
***Perspektywa Harry'ego***
Byłem wściekły na siebie. Przez próby i wywiady kompletnie zaniedbałem sprawę z Nel. Bardzo mi na niej zależało i nie mogłem tego tak zostawić. Napisałem do niej. Na twitterze. Głupi pomysł.
Po jej odpowiedzi mogłem wywnioskować, że jest na mnie zła. I miała do tego prawo. Nie wiedziałem jak mógłbym ją przeprosić.
Zakochiwałem się co raz bardziej...
***Perspektywa Nel***
Kiedy po kilku godzinach weszłam na twittera zobaczyłam, że followersów wciąż przybywa, to samo było z przykrymi komentarzami od jego fanek. Dopytywały, czy jestem jego dziewczyną, skąd jestem i o co w ogóle chodzi.
Weszłam w wiadomości prywatne i zobaczyłam kilka wiadomości od Harry'ego.
"Witaj Nel.
Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo jest mi przykro, że wyszło jak wyszło. Proszę wybacz mi. Zależy mi na Tobie i nie chcę tego zepsuć. Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo zła i dasz się zaprosić 15. na przeprosinową kolację i film.
Może to dziwne, ale mam wrażenie że dzięki tym kilku dniom, w czasie których miałem przyjemność spędzać z Tobą czas, coś się w moim życiu zmieniło. Dziękuję Ci.
Już bardzo tęsknię.
Harry xx"



To na razie tyle. 

Co myślicie? Podoba Wam się w ogóle to opowiadanie i będziecie czytać?

Piszcie i komentujcie! Wasze opinie bardzo wiele dla mnie znaczą i zawsze się uśmiecham widząc nowy komentarz!


wtorek, 21 października 2014

Rozdział V - reaktywacja

Jak ja dawno nie pisałam... Od tego czasu tyle się zmieniło! Zmiana szkoły, chłopak... Dużo by opowiadać. Przez ten czas też dojrzałam i wiele się nauczyłam... tak myślę ; ). No nic..

Doszłam do wniosku, że nie mogę tak po prostu porzucić 1D i blogga i postanowiłam tu wrócić... Początek opowiadania jest ten sam, jednak tu już powstało kilka zmian zapraszam do czytania i komentowania!!! 

*** Perspektywa Harry'ego***

Stałem na tarasie widokowym z przeszklonymi ścianami i dachem i patrzyłem jak samolot z moją ukochaną odlatuje. Miałem nadzieję, że nikt mnie nie rozpozna. Nie chciałem sensacji. Tak... ukochaną... zakochałem się w niej. Wiedziałem, że jest wyjątkowa i nie  mogłem przestać o niej myśleć. Było to dziwne, jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego do dziewczyny po tak krótkim czasie. 

 Kiedy samolot całkiem zniknął mi z oczu, pochylając głowę zszedłem na parking. Wsiadłem do auta, w którym wciąż mogłem wyczuć subtelny zapach jej perfum. Odpędziłem od siebie wspomnienia i wcisnąłem pedał gazu. Auto powoli wytoczyło się z parkingu na ulicę, by po chwili wjechać na autostradę. Nie byłem pewien dokąd jadę, dopóki nie stanąłem pod domem Louisa. Wiedziałem, że nawet jak go obudzę, nie będzie miał mi tego za złe.

Podszedłem do płotu, wspiąłem się i przeskoczyłem przez niego, a kilka sekund później zadzwoniłem do drzwi. Po chwili moim oczom ukazał się chłopak w samych spodniach od pidżamy i potarganych włosach.

- Co ty tu robisz? - zapytał ze zdziwieniem? - I widzę, że ochrona doskonale działa, skoro nawet ty przeszedłeś - dodał pod nosem.

- Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że tu jadę, ale jak już jestem to pogadajmy.

- Chodzi o dziewczynę, nie? - znał mnie za dobrze, żebym mógł coś przed nim ukryć.

- Nooo... pamiętasz tą ładną, chudą fankę, którą spotkaliśmy u Eda?-

- Tak, co z nią?

- Spotkałem się z nią dzisiaj!

- Żartujesz? - na jego twarzy wykwitło niedowierzanie a zaraz potem uśmiech.

- Niestety nie...

- Niestety? - zapytał Lou.

- No niestety, bo niestety zakochałem się w niej i niestety jest z Polski i niestety pewnie już nigdy jej nie spotkam. 

- Stary, nie martw się! Przecież ją bez problemu znajdziesz! Poza tym tak myślałem, że to o nią chodzi bo dzisiaj rano i wczoraj po koncercie o niczym innym nie gadałeś. Chyba najciekawszy był pomysł  o założeniu fundacji dla młodzieży potrzebującej wsparcia psychicznego.. - droczył się ze mną. Poczułem złość, że sobie ze mnie kpi, ale nic nie powiedziałem.
- Nie obrażaj się ! - przyjaciel poklepał mnie po ramieniu - jeszcze się z nią spotkasz. 

Nie miałem siły ani ochoty dłużej z nim rozmawiać. Usiadłem na jego kanapie z puszką piwa w ręce i włączyłem film. 
Po godzinie poczułem wibracje. Wyjąłem telefon i zobaczyłem, że znów przybyło mi followersów na twitterze. Oprócz tego czekała na mnie niespodzianka - wiadomosć:
Doleciałam szczęśliwie, mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Dobranoc!
Nie mogłem powstrzymać rozkwitającego na moich ustach uśmiechu...

***Perspektywa Nel***

Kiedy weszłam do domu, oczywiście czekało mnie opowiadanie rodzicom o całym wyjeździe. Do pokoju poszłam późno w nocy i byłam już bardzo zmęczona. Położyłam się w ubraniu na łóżku i wystukałam wiadomość do Harry'ego. To mi się nadal nie mieściło w głowie. Właśnie spełniało się moje marzenie. 
Czułam się niesamowicie. Miałam wrażenie, że teraz wszystko może się w moim życiu zmienić. Z uśmiechem na ustach zamknęłam oczy i odpłynęłam...

Mam nadzieję, że rozdział po tak długim czasie podobał się i że nie wyszłam z wprawy. 
Pod tym rozdziałem chciałabym zebrać minimum 8 komentarzy przed udostępnieniem kolejnego rozdziału : *

 

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział IV

Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba! :)


- Gdzie jedziemy? - zapytałam rozglądając się po nieznanej okolicy.
- Zobaczysz - odparł Harry i skręcił w małą uliczkę. Moim oczom ukazała się najpierw plama światła, która chwilę później okazała się być podświetlaną nazwą restauracji. Wyglądała ona na ekskluzywną. Budynek był urządzony w nowoczesnym stylu. Ściany zastąpione były lustrami weneckimi, a przy wejściu znajdowały się fontanny. Liczne lampki umieszczone dookoła nich dawały wrażenie, jakby wypływały kolorowe strumienie wody. Miejsce to wywarło na mnie duże wrażenie.
- Poczekasz chwilkę, proszę? - zapytała Harry a ja lekko skinęłam głową. Wybiegł z auta i popędził do restauracji. W tym czasie rozejrzałam się po wnętrzu samochodu. Jeszcze nigdy nie widziałam tak urządzonego auta. Głośniki były na każdej ścianie, a skórzane fotele były tak wygodna, że nie chciałam wstawać. Nacisnęłam guzik chcąc włączyć radio. Zaczęła lecieć piosenka od momentu, w którym ostatnim razem przestałą być grana. Ku mojemu zdziwieniu było to 'Rock me'. Moja ulubiona piosenka. Oparłam się o siedzenie i zamknęłam oczy. Chwilę później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Hazzy. W swoich niewiarygodnie długich palcach trzymał dwie papierowe torebki. Kiedy wsiadł do samochodu poczułam zapach pysznego jedzenia, ale nie potrafiłam określić co to było.
- Lubisz tą piosenkę? - zapytał.
- Tak, bardzo - uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- Ciesze się, bo też ja bardzo lubię. Wziąłem na wynos, bo chciałem cię zabrać w wyjątkowe miejsce - powiedział. Odebrałam od niego torby z jedzeniem.
-Przepraszam, ale nadal nie mogę tego zrozumieć. Przecież założę się, że nie jestem jedyną dziewczyna, która nie darła się jak opętana na twój widok i która wpadła ci w oko. Po prostu.. zastanawiam się. Bo jest to dla mnie dziwne i nierealne. Bo siedzę tutaj koło ciebie... - zaczęłam się plątać, ale on się tylko roześmiał.
- Uwierz mi, jesteś wyjątkowa. Kiedy cie po raz pierwszy ujrzałem tam w parku, cały dzień chodziłaś mi po głowie, a kiedy zobaczyłem cię drugi raz... ' Jeden raz to przypadek, ale drugi to już przeznaczenie' - powiedział. Poczułam się niepewnie i onieśmielona spuściłam wzrok. Na szczęście chwilę później zatrzymaliśmy się.
- Oto jesteśmy !  - powiedział Harry i ruszył w moją stronę, żeby otworzyć mi drzwi. Wyszłam z samochodu i moim oczom ukazała się polanka, którą oświetlało kilka latarni.
- Mało kto wie o tym miejscu, tutaj można mieć trochę prywatności - dodał, a ja rozejrzałam się. Dokoła byliśmy otoczeni lasem, było to naprawdę piękne miejsce - chodź, usiądźmy.
Poszłam za nim i patrzyłam jak rozkłada koc. Było to dla mnie takie przyziemne jak na światową gwiazdę.
- Właśnie uświadomiłem sobie, że nie przedstawiłem ci się. Harry - powiedział, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem - to, że jestem sławny nie upoważnia mnie do łamania zasad savoir vivru - powiedział a ja zachichotałam.
- Nellie - powiedziałam i podałam mu rękę.
- A więc, Nellie, czy masz ochotę na sushi?
- Tak, dziękuję.
- A gdzie dzisiaj lecisz? - zapytał.
- Wracam do domu, do Polski - powiedziałam.
- To ty nie jesteś z Anglii? - zapytał wyraźnie zdziwiony.
- Niestety.
- Ale masz brytyjski akcent i imię też nie jest polskie, prawda?
- Nie. Z przyjaciółką jak byłyśmy młodsze bawiłyśmy się, że wyjechałyśmy za granicę i byłyśmy tam sławnymi aktorkami, modelkami albo tancerkami Wymyślałyśmy sobie imiona i tak zostało. Naprawdę mam na imię Natalia, ale wolę Nel - wyjaśniłam.
- Lubię patrzeć jak mówisz. Wtedy oczy ci błyszczą i pięknie wyglądasz jak się uśmiechasz - powiedział i onieśmielił mnie tym po raz kolejny.
- Zamierzasz wrócić jeszcze do Anglii? - zapytał.
- Tak, na pewno w lipcu przyjeżdżam trochę pozwiedzać Londyn, a potem dopiero w sierpniu na dłużej do mojej cioci. Kiedy wrócę do kraju, będę miała zakończenie roku szkolnego i muszę jeszcze ponadrabiać wszystkie zaległości, bo przez kilka miesięcy byłam... chora - powiedziałam i od razu tego pożałowałam. Na szczęście Harry wyczuł chyba, ze poruszanie tego tematu to nie jest dobry pomysł i zapytał mnie o coś innego.
- Czyli widzimy się w w lipcu? - zapytał.
- Na to wygląda - nie chciałam dać po sobie poznać, że prawie mi serce stanęło - ale czy nie jesteś wtedy w trasie?
- A kiedy przyjeżdżasz?
- Między 15, a 25.
- Na pewno uda mi się na kilka dni tu przylecieć - znów zobaczyłam dołeczki w jego policzkach - wydaje mi się, że jeżeli chcesz zdążyć na samolot to musimy już niestety jechać - zaczął wstawać. Kiedy pozbierał wszystkie rzeczy, splutł swoje palce z moimi i poprowadził mnie do samochodu. Droga powrotna minęła bardzo szybko na słuchaniu muzyki i rozmawianiu o naprawdę błahych tematach.Kiedy dojechaliśmy pod hotel zgasił silnik, spojrzał na mnie i powiedział:
- Mam nadzieję, że będę mógł cię jeszcze kiedyś spotkać piękna Polko, Natalio - powiedział i pochylił się tak, że jego wargi musnęły moje. Było to trwające sekundę raczej muśnięcie, niż pocałunek, ale tak wiele znaczyło.
- Dziękuję ci za wspaniały wieczór, Harry. Do zobaczenia - powiedziałam i wyszłam z samochodu. Chciałam krzyczeć. Byłam tak szczęśliwa.

- Gdzie się podziewałaś tak długo hmm? - Przywitała mnie Mariel, kiedy zatrzasnęłam za sobą drzwi. Po tonie jej głosu zorientowałam się, że nie mogę ściemniać. Opowiedziałam jej więc całą historię patrząc, jak jej oczy stają się co raz większe.
- Gdybyśmy miały więcej czasu na pewno bym coś jeszcze od ciebie wycisnęła, ale musimy się pakować. Zamówiłam taksówkę - mówiła jak nakręcona.
Przed wyjazdem chciałam się jeszcze odświeżyć. Przebrałam się też i stanęłam przed lustrem. Przestań świrować. Podobasz się Harremu nie zepsuj tego. Trzeba przestać być głupią nastoletnią fanką. Pomyślałam. Żałowałam kilku swoich zachowań dzisiaj, ale on wydawał się być nimi trochę rozbawiony, przez co nie martwiłam się tym tak bardzo.
Kilka godzin później siedziałąm juz w samolocie. Postanowiłam jeszcze sprawdzić Twittera. Oczywiście była tam wiadomość od Hazzy
Dziękuję Ci za wspaniały wieczór. Miłego lotu i do zobaczenia wkrótce. xx
Wyłączyłam telefon i patrzyłam jak samolot kołuje na pas startowy, a potem wznosi się co raz wyżej i wyżej...


Już kolejny rozdział za nami. Z lekkim opóźnieniem za które bardzo przepraszam. Jutro wyjeżdżam i przez tydzień nie będę miała internetu, więc niestety nie będę mogła opublikować rozdziałów, ale z pewnością je napiszę i opublikuję od razu po powrocie! : ) Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Nawet nie wiecie jak bardzo motywują one do dalszego pisania,a także pokazują, że ktoś czyta to, co piszę!Dziękuję Wam i miłych wakacji !!!  :)


piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział III

Witajcie! Koniec roku! Wreszcie! Jak Wam poszło? 

Teraz obiecuję, że będę rozdziały dodawać częściej!

 

*** Perspektywa Harry'ego ***


Koncert Eda oczywiście był wspaniały. Zawsze świetnie się bawiłem. Później poszliśmy za kulisy, gdzie Ed mnie trochę zdenerwował. Przyznaję, mnie też trochę poniosło, ale to przez to, że ciągle myślałem o tej dziewczynie. Nie chciałem, bo wiedziałem, że i tak nic nie mogę zrobić, ale serce łamało mi się na ten widok. Kiedy nagle zobaczyłem jakiś ruch za rogiem spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem właśnie ją! Nie miałem pojęcia skąd się tu wzięła. To było co najmniej dziwne.

 Musiała usłyszeć naszą rozmowę, ponieważ stała teraz ze zwieszoną głową. Natomiast jej przyjaciółka aż emanowała radością. Obie podeszły do Eda i objęły go. Jednak kiedy ta chuda dziewczyna go przytulała, rękawy jej swetra uniosły się nieco. Wtedy zobaczyłem blizny. Poczułem jak nogi ugięły się na moment pode mną. Nagle poczułem narastającą we mnie złość na ludzi, przez których dochodzi do takich rzeczy. Chciałem z nią porozmawiać.

- Dlaczego? - spytałem i wtedy uniosła głowę. W jej oczach ujrzałem łzy co zabolało mnie jeszcze bardziej. Ludzie mówili o nas różne rzeczy, ale nie było grosza prawdy w tym, że nie troszczymy się o fanów. Martwimy się o nich, ponieważ też jesteśmy ludźmi i wiemy co czują.

Dziewczyna znów spuściła wzrok i potrząsnęła głową.

- Proszę, dlaczego? - przyciągnąłem ją nieco. Jednak w tym momencie wyrwała rękę  i schowała za plecami.

- Harry...Bo... Ty nie rozumiesz - powiedziała i cofnęła się pół kroku - jesteś moim idolem, nigdy mi się nie śniło, żeby Cię spotkać, a tym bardziej żebyś zwrócił na mnie uwagę. Nie chcę psuć tego momentu, a tym bardziej sprawiać żebyś był zły czy smutny. Poza tym z nikim o tym nie rozmawiałam. Nie potrafię. Przepraszam - zamurowało mnie jak to powiedziała.

- Co? Za co mnie przepraszasz? Jestem zwykłym człowiekiem i nie mogę patrzeć na ból innych ludzi. Chciałbym ci pomóc i wiem...

- Nie ty jeden - mruknęła pod nosem, ale i tak to usłyszałem. 

- Słuchaj... masz kartkę, daj mi swojego twittera, proszę -chciałem jej pomóc, a nie wiedziałem jak inaczej mogę to zrobić. Patrzyłem jak pisze na kartce rząd literek. Teraz wiedziałem, że przynajmniej będę mógł się z nią w pewien sposób skontaktować.  Podała mi kartkę i w tym momencie przyszedł Liam, który powiedział, że musimy się zbierać.Odchodząc, jeszcze raz na nią spojrzałem, ale nic nie udało mi się wyczytać z jej twarzy.


*** Perspektywa Nel ***

Wszystko we mnie krzyczało. Harry był przeze mnie zły i smutny. Jak mogłam do tego dopuścić. Nie chciałam nigdy, by ktokolwiek przeze mnie cierpiał i zawsze ogromnie tego żałowałam. Nie chciałam tez nikogo obarczać swoimi problemami tym bardziej Harry'ego. Kiedy podszedł do nas Liam, Harry wrócił do reszty.Jednak Liam został  chwilę i znacząco spojrzał na moją rękę.

- Nie wiem, przez co to robiłaś, ale proszę, nie rób tego więcej - powiedział i przytulił mnie. Świetnie! Chyba wszyscy widzieli! Równie dobrze mogłam napisać sobie na czole jestem anorektyczką i niedoszłą samobójczynią. Zapomniałam wziąć bransoletek albo chociaż zakryć tego pudrem i ile problemów! Zdecydowanie to było więcej niż mogłam znieść. Chciałam jak najszybciej wrócić do hotelu.

Na szczęście już kilka minut później siedziałyśmy w taksówce, a po godzinie siedziałam w wannie.

 Miałam w uszach słuchawki i akurat leciało 'As long... ' Biebera. To przypomniało mi o frajerze, który zniszczył moje życie. Nieopodal leżała maszynka do golenia. Rozmontowywanie ich miałam opanowanie do perfekcji i już po kilkunastu sekundach w palcach trzymałam żyletkę. Przyłożyłam ją do skóry i z wahaniem pociągnęłam. Nie byłam już na tyle głupia, żeby ciąć się na nadgarstku, tylko na biodrze. Oderwałam ostrze i popatrzyłam na krew mieszającą się z wodą. Wykonałam jeszcze dwa równoległe cięcia. Może było to chore, ale poczułam że złe emocje ulatują ze mnie. Poczułam spokój.

Wyszłam z wanny i z kosmetyczki wyjęłam plaster.Przyklejając go, czułam ulgę.

Wróciłam do pokoju, do przyjaciółki, która już smaczne pochrapywała. Położyłam się obok niej. Nigdy nie myślałam, że ten dzień tak się skończy.


Rano obudziły mnie promienie słońca sączące się przez zasłony. Mojej przyjaciółki nie było w łóżku, ale usłyszałam hałasy dochodzące z łazienki. Przypomniało mi się co wydarzyło się dnia poprzedniego i to utwierdziło mnie w przekonaniu, że dzisiaj lepiej zostać w łóżku. 

- Wstawaj leniu! - Mariel ściągnęła ze mnie kołdrę.

- Mhmmm... - mruknęłam.
- Słuchaj, wczoraj, po koncercie, wydawałaś sie jakaś smutna.. i w ogóle o co chodziło tam wczoraj z Harrym? Czy on cię... no wiesz...?

- Głupia jesteś  - parsknęłam rzucając w nią poduszką - oni widzieli - powiedziałam już spokojniejszym i smutniejszym głosem.

- Co widzieli?

- Blizny?

- Żartujesz?!

- Nie! Harry mnie o nie pytał i kazał dać mi swojego twittera. Potem przyszedł Liam i powiedział, że mam już tak nie robić i mnie przytulił - ostatnie słowo zamieniło się w szloch. Cieszyłam się, że przyjaciółka tak dobrze mnie znała i nie kazała mi ciągnąć tematu.Kiedy trochę ochłonęłam, postanowiłam sprawdzić twittera. I oczywiście w nowych interakcjach zobaczyłam, że nikt inny, jak Harry Styles mnie follownął. W normalnej sytuacji skakałabym jak szalona, jednak teraz czułam się zmieszana. Chyba naprawdę się tym przejął. To sprawiło, że miałam jeszcze większe wyrzuty sumienia. Oczywiście pojawiła się też nowa wiadomość prywatna:

Jeżeli kiedykolwiek miałabyś problem, napisz! x

Postanowiłam mu odpisać.

Dziękuję, bardzo Cię przepraszam, nie chciałam Cię zasmucić.

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać:

Przestań, po prostu nie moge patrzeć na krzywdę innych ludzi.

I chwilę później: 

A może w ramach przeprosin, za to że przeze mnie musiałaś przypomnieć sobie przykre wspomnienia w takim dniu i zachowałem się nieuprzejmie,chciałabyś dzisiaj ze mną gdzieś wyjść? x

Czytając to, jadłam naleśnika, którym nieszczęśliwie się zachłysnęłam. Harry Styles zaproponował mi wyjście! Mimo to było mi smutno i  byłam trochę na niego zła za to, że aż tak bardzo mu zależało, żeby wiedzieć. Dziwiło mnie to też, bo pewnie nie jestem pierwszą fanką z bliznami, którą spotkał.
Na razie nie chciałam nic mówić Mariel, mimo, że byłyśmy tak blisko. 

Nie wiem czy dam radę.

Proszę, chociaż na chwilę! Chciałbym Ci coś wyjaśnić i Cię przeprosić.

Nie masz za co. Ale zgoda, ale mam czas tylko do 22, bo potem wylatuję.  

Odpisałam pospiesznie i schowałam telefon, widząc że moja przyjaciółka nadchodzi ze sowim talerzem wyładowanym owocami.

Śniadanie zjadłyśmy w milczeniu i później udałyśmy się do pokoju. Żeby przerwać ciszę, Mariel włączyła telewizję i już od kilku godzin oglądała jakiś brytyjski kanał rozrywkowy. Ja w tym czasie sprawdziłam twittera.

Świetnie! Gdzie mam przyjechać?

Napisałam mu adres hotelu. Wyjście z nim to bardzo zły pomysł pomyślałam, ale już było za późno.


Będę o 18. Do zobaczenia! xx

Wzięłam głęboki oddech i ze świstem wypuściłam powietrze. Spojrzałam na zegarek. Do wyjścia miałam dwie godziny. Poczytałam książkę, porozmawiałam chwilę z przyjaciółką, która postanowiła zrobić mi loki, żeby zobaczyć jak będę wyglądać, a potem powiedziałam jej, że idę się odświeżyć i przejść. Poszłam do łazienki i przebrałam się. Postawiłam na subtelność. 
Kiedy wyszłam z hotelu, chmury zasłoniły słońce i musiałam schować okulary do miętowej torebki, którą kupiłam zaledwie dzień wcześniej. Rozejrzałam się i mój wzrok napotkał czarnego Rang Rovera. Za kierownicą siedział Haz. Napotkałam jego wzroku i wtedy uśmiechnął się do mnie. Mogłabym w nieskończoność patrzeć na jego dołeczki, ale on wyszedł z samochodu, a kiedy ja podeszłam bez słowa otworzył mi drzwi.

- Wiesz czemu zwróciłem na ciebie uwagę? - zapytał kiedy wyjechaliśmy z terenu hotelu. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Według mnie było to dość oczywiste...
- Nie darłaś się jak inne dziewczyny, w twoich oczach widać, że jesteś inteligentna no i jesteś piękna -powiedział, a ja zawstydzona spuściłam wzrok.
- Tylko mi nie mów, że tego nie widzisz? - zapytał i zaczął nucić WMYB. Roześmiałam się i wtedy uśmiech zagościł także na jego twarzy. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie jechałam z moim idolem, którego do tej pory widziałam jedynie na zdjęciach czy filmach. Jeszcze wczoraj spotkanie go wydawało mi się czymś prawie nieosiągalnym. To wszystko działo się tak szybko...

I jak Wam się podoba? : )
Jak widzicie może akcja teraz dzieje się dość szybko , ale wolałabym już przejść hmmm.. do konkretów! ; )
W tym rozdziale w kilku miejscach pojawił się Twitter... Jeżeli macie konto i chcecie żebym informowała Was o nowych rozdziałąch, które teraz, jak już pisałam, będą pojawiać się częściej - podajcie mi swoje nicki! : )
Nawet jeżeli nie chcecie dostawać informacji to podajcie, z chęcią dam Wam follow ( i poproszę o follow back! ; D ) tylko napiszcie koło nicka czy chcecie informacje czy nie! ; D
Następny rozdział chciałabym dodać do wtorku!
Miłych wakacji! <3 ; D

niedziela, 23 czerwca 2013

Witajcie!

Kochani!
Wiem, że musicie już bardzo długo czekać na rozdział, ale idą wakacje i obiecuję, że to się zmieni. W czwartek z okazji końca szkoły będzie nowy rozdział. Ale zanim liczę, ze pojawi się tu PRZYNAJMNIEJ 5 NOWYCH KOMENTARZY. Znaczą one dla mnie bardzo wiele i pokazują tez , że nie pisze sama dla siebie.
Tak więc komentujcie, a nowy rozdział pojawi się już za kilka dni!!! : ) 

sobota, 25 maja 2013

Rozdział II

Hej! Padam na twarz, ale już tak długo czekacie, że musiałam coś napisać!W ogóle kto był na koncercie? Ja pochwalę się, że byłam i było CUDOWNIE. Jeżeli chcecie mogę zamieścić mini relację dla tych którzy nie mieli okazji ?: ).Dobra to zaczynamy.


Nie myśląc wiele wyszłam z kawiarni i skierowałam się w stronę rozwrzeszczanej grupki. W biegu pospiesznie grzebałam w torbie, chcąc wyciągnąć coś, na czym będą mogli złożyć swój autograf. Niestety znalazłam jedynie wsuwkę do włosów i prawie niepiszący długopis. Z odsieczą nadbiegła moja niezastąpiona przyjaciółka podając mi serwetkę. Może nie było to najlepsze rozwiązanie, ale lepsze niż nic.
To był najszybszy bieg w moim życiu. Omijając spacerowiczów lekko zadyszana dobiegłam do nich. Do tej pory widziałam ich na wielu zdjęciach filmach, a teraz stali tu przede mną. Było to co najmniej niesamowite.
- OH MY GOD!
- HARRY, LIAM TUTAJ!
- LOUIS!!!!
- I LOVE LARRY! - słyszałam krzyki z różnych stron. To wszystko działo się tak szybko, że nadal trudno mi było pozbierać myśli.
W końcu udało mi się przepchnąć do "pierwszego rzędu" tak, że stanęłam twarzą w twarz z idolami. Na moment zabrakło mi tchu i już chciałam zacząć szaleńczo krzyczeć, ale wtedy na szczęście jakaś część mojego mózgu powstrzymała mnie od tego.
-Hej! - powiedziała tylko do Hazzy i uśmiechnęłam się, podając mu serwetkę. Zaśmiał się, ale podpisał. Po czym szybko ustawił się ze mną do zdjęcia. Uśmiechnęłam się do aparatu i podziękowałam mu. Nie rozumiałam tylko dlaczego stanął w pewnej odległości. Może nie chciał, by zajęło mu to dużo czasu...
Jeszcze raz się do niego uśmiechnęłam i chciałam podejść do Liama, ale niestety ochrona mi nie pozwoliła. Odsunęła nas od chłopaków, którzy jeszcze pożegnali nam na pożegnanie i poszli dalej. Oczywiście kilka dziewczyn pobiegło za nimi, ale ja już wróciłam do Marii.
- WOW! - Powiedziałam tylko, bo nie byłam w stanie wydusić z siebie nic innego.
- W czasie kiedy ty śliniłaś się na ich widok, ja zorganizowałam nam wieczór - powiedziała Maria. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
-Idziemy na koncert Eda! - powiedziała radośnie.
- Ten dzień jest tak piękny! Niech się nigdy nie skończy!
Postanowiłyśmy wrócić już do hotelu, ponieważ zaczynało robić się chłodno, a musiałyśmy się jeszcze przebrać.
- Jak myślisz co powinnam założyć- zapytała Maria siedząc nad walizką, z której wręcz wysypywały się ubrania.
- Nie wiem. Może coś lekkiego, żeby nie było ci gorąco na miejscu, ale też jakąś kurtkę czy marynarkę. Jest naprawdę chłodno na zewnątrz - odsłoniłam firanę - i wygląda na to, że zaczyna padać.
- Więc sandałki nie wchodzą w grę - powiedział Maria odrzucając buty na rosnącą kupkę rzeczy, które nie nadawały się na koncert.
Miałam mniejszy problem z wyborem, uważałam, że na koncertach trzeba było się czuć przede wszystkim swobodnie.
Poszłam do łazienki, ale nałożyłam jedynie podkład puder i maskarę, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam się i zerkając jeszcze raz w stronę lustra zamknęłam drzwi do łazienki.
- O jak dobrze, że już wyszłaś! - Maria przepchnęła mnie i zatrzasnęła za sobą drzwi łazienki. Dawno nie widziałam jej tak podekscytowanej. Uwielbiała Eda odkąd tylko pamiętam, więc mogłam sobie wyobrazić jak bardzo jest szczęśliwa. Chciałam jej wypomnieć z jakim zażenowaniem patrzyła na mnie, kiedy niespełna kilka godzin wcześniej ja stanęłam przed moimi idolami. Nie chciałam jednak psuć tego wieczoru.
Poczułam wibrację i sięgnęłam do torebki. No tak. 20 połączeń nieodebranych i dwa razy więcej smsów. Mimo, że skończyłam już 16 lat rodzice nadal traktowali mnie jak dziecko. Odpisałam im szybko, bo przyjaciółka już wyszła z łazienki. Wyglądała wspaniale w dopasowanych legginsach i baskince. Włosy miała upięte w luźnego koka.
- Gotowa? - zapytała widziałam jak ze szczęścia lśnią jej oczy.
- No pewnie! A w ogóle to jak zdobyłaś bilety? - zapytałam podejrzliwie
- Pamiętasz tego Kubę... - zawiesiła głos, a ja znacząco poruszyłam brwiami - przestań! Jego wujek ma jakieś kontakty, a on wie że uwielbiam Eda, więc załatwił nam bilety mimo, że już niby były wyprzedane, bo rozmawiałam z nim i wiedział, że będziemy w tych dniach w Anglii w prawdzie trybuny, ale i tak będzie cudownie!
- Na pewno!
Sprawdziłam czy mam wszystko i skierowałam się w stronę drzwi, biorąc kartę od pokoju.
Zanim się obejrzałam stałyśmy już pod areną.
- Co taka milcząca - zapytałam ją zadziornie.
- Bo nie wierzę, że tu jestem!
Ustawiłyśmy się w kolejce do wejścia. Wcześniej, w hotelu wydrukowałyśmy bilety i teraz rozkładałam je, ponieważ trochę się  pogięły w mojej torebce. Niesamowicie było patrzeć jak przyjaciółka, prawie siostra tak się cieszy, od razu i mi robiło się cieplej na sercu.
Po pół godziny byłyśmy już w środku. Zajęłyśmy swoje miejsca. Nagle podszedł do nas jakiś mężczyzna w garniaku. Zdziwiłam się trochę, ale po chwili pochylił się do nas i z cudnym akcentem zapytał:
-Pani Z-zjomek?
-Taaak?- zapytała niepewnie Maria.
- Kierownik areny prosił, żeby przekazać pani to - powiedział wręczając jej kopertę.
-Dziękuję - powiedziała grzecznie, mężczyzna skinął głową i oddalił się w stronę przejścia.
- Co to? - zapytałam zdziwiona.
-Też nie wiem - powiedziała rozrywając kopertę. Chwilę później siedziała z otwartymi ustami. Zajrzałam jej przez ramię i zobaczyłam co to było.  Dwie przepustki do wejścia za kulisy! Nie mogłam w to uwierzyć. Nie wyobrażałam sobie, żeby ten dzień mógł być lepszy, a tu proszę!
Maria nic nie powiedziała. Nie dziwię się jej. Była w wielkim szoku. Nagle zgasły światła i pospiesznie schowała kopertę do torebki. Wraz z innymi dziewczynami zaczęłyśmy krzyczeć i wtedy na scenę wszedł Ed! Usłyszałam pierwsze dźwięki wydobywające się z gitary i odpłynęłam. Nie myślałam, ze będzie tak wspaniale. Po chwili miałam już łzy w oczach. Po skończonej piosence, Ed uciszał fanów i powiedział, że jest tu wyjątkowa dla niego osoba, którym dedykuje następną piosenkę. Zaśpiewał "Little Things" Fałszowałam razem z nim, nie mogłam ukryć radości. Oczywiście, kiedy skończył śpiewać rozległ się wielki aplauz. Później grał jeszcze "A team" "Grade 8" "Small Bump" na którym się popłakałam.Była to piosenka, która zawsze doprowadzał mnie do łez.
Kiedy koncert się skończył i rozbłysły światła poczułam smutek. Ale jednocześnie bardzo się cieszyłam, że mogłam tu być.
-Na tej kartce jest napisane, że musimy podejść do wejścia dla VIPów - powiedziała Maria i pociągnęła mnie za rękę. Uważając żeby nie spaść ze schodów zbiegłyśmy na dół i wybiegłyśmy z areny. Przez głowę przebiegła mi myśl, że mogłam się inaczej ubrać, ale i tak już nie miało to znaczenia. W końcu znalazłyśmy wejście, a kiedy się przed nim zatrzymałyśmy, dopiero poczułam jak jest zimno.
Maria wzięła głęboki oddech i weszła do środka pokazując ochroniarzowi nasze przepustki. Weszłam za nią. Pewien pan doprowadziła nas do wejścia za kulisy. Na twarzy przyjaciółki widziałam radość pomieszaną ze stresem. Otworzyły się drzwi.
- Dziękuję! Jesteście niesamowite! Mam nadzieję, że dobrze się bawiłyście. Uważajcie w drodze do domu!- to Ed mówił do oddalających się fanek. Szczerze mówiąc, myślałam, że takie spotkania trwają dłużej...
- Nie myślałem, że wszyscy przyjdziecie! - powiedział  i odwrócił się plecami do nas. Podążyłam za jego wzrokiem i przysięgam, że szczęka mi opadła. Mówił to do Harrego, Nialla, Liama, Zayna i Louisa!
- Czy to ja jestem tą wyjątkową osobą? - zapytał Harry a na jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
- A jak! - odpowiedział ze śmiechem rudzielec.
- Wiesz ile dziewczyn wprowadziłeś w błąd? Teraz będzie im przykro!
- Mówisz jakbyś ty nigdy tak nie robił - Ed ciągle droczył się z Hazzą
- Nie po prostu dzisiaj spotkaliśmy fanów w centrum i była wśród nich tak jedna dziewczyna...
- Uuu! Harry! - teraz to milczący dotąd chłopacy odezwali się.
- Chłopaki! - napomniał ich loczek - fakt, była ładna, ale chodzi mi o to, że na jakieś 90 procent miała anoreksję! Była tak chuda, że bałem się jej dotknąć. Nie wiem jak można doprowadzić kogoś do takiego stanu. A wiem, że niektórzy okaleczają się przez idoli - przerwał zauważając, że mówi o ton głoniej - przepraszam, poniosło mnie trochę. - Zawstydzony opuścił głowę, a loki zasłoniły mu oczy
- Hej! Sam świata nie zmienisz - powiedział Ed i pokrzepująco poklepał go po ramieniu, na co ten uniósł głowę i uśmiechnął się.
Zbladłam, kiedy dotarło do mnie, że mówią o mnie. Nie myślałam, że on w ogóle zwrócił na mnie większą uwagę. Maria patrzyła na mnie i chwyciła mnie za rękę myśląc chyba, że zaraz do nich podbiegnę i zacznę krzyczeć. Razem wyszłyśmy zza rogu. I wtedy mogłam ich wszystkich zobaczyć.
Nie miałam jednak odwagi spojrzeć Harremu w oczy, ale czułam jego wzrok na sobie.
- O! Hej! Wy musicie być koleżankami mmm. przepraszam, ale nie pamiętam jego imienia. I jak to określił kierownik "moimi największymi fankami". - uśmiechnął się po czym objął najpierw Marię, później mnie. Patrząc przez jego ramię napotkałam wzrok Harrego. Patrzył się na mnie ze złością.
Kiedy oderwałam się od Eda obciągnęłam podwijające się rękawy i podeszłam do chłopaków, zostawiając przyjaciółkę z jej idolem. Było tak wspaniale, że mogłam z nimi porozmawiać. Od zawsze o tym marzyłam, żeby zamienić z nimi chociaż kilka słów. Jednak nagle poczułam uścisk na nadgarstku. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że to Harry swoimi niewiarygodnie długimi palcami objął moją rękę.
- Przepraszam na chwilę - powiedział i dość brutalnie pociągnął mnie za sobą. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie wcześniej spotkanie z osobą, którą podziwiałam. Zaprowadził mnie za róg, tak że nikt nas nie widział i mam nadzieję, nie słyszał. Ja przyglądałam się kotom na butach, bojąc się podnieść wzrok.
- Dlaczego? - spytał, a ja uniosłam głowę i spojrzałam w jego zielone, smutne oczy...


To tyle! : ) Przepraszam , że musieliście tak długo czekać. Teraz będzie już trochę łatwiej pisać, bo muszę przyznać, że wena na chwilę mnie opuściła, ale na szczęście niezastąpiona Secretstyle mi pomogła ! : ) Teraz rozdziały będą pojawiać się częściej i akcja będzie się rozkręcać. To Wam mogę zagwarantować! Śpijcie dobrze i trzymajcie za mnie w poniedziałek kciuki, bo mam bardzo ważny egzamin. ; )


poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział I



Już jestem!!! :) Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale już postaram się dodawać bardziej systematycznie! : )

Po godzinnej podróży wyszłam z samochodu i stanęłam przed moim domem. Dwupiętrowy budynek stał na środku ogrodu. Wielką zaletą mieszkania na wsi, była cisza i spokój, a także rozległe tereny, po których mogłam biegać i spacerować. Z drugiej strony od miasta oddzielał nas tylko las, co sprawiało, że okolica była bardzo atrakcyjna. Dlatego nie zdziwiło mnie, kiedy zobaczyłam budujący się nieopodal dom. Może wreszcie zamieszka tam ktoś w moim wieku, pomyślałam. Zarzuciłam torbę na ramię i otworzyłam drzwi.
Podczas mojej nieobecności rodzice postanowili zrobić remont i teraz, kiedy przez przedpokój weszłam do salonu, zobaczyłam, że jest w kolorze białej kawy, a meble stojące na przeciwko kominka są o ton jaśniejsze od ścian. Po prawej stronie, przez łuk, zobaczyłam zieloną kuchnię. Skierowałam się w lewo i po schodach weszłam na drugie piętro. Z niecierpliwością podeszłam do drzwi, na których wisiała duża naklejka "nie przeszkadzać". Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę. Pokój był mały i przytulny, a wszystko wyglądało tak jak sobie wyobrażałam, a nawet lepiej. Jedynie przeszkadzał unoszący się w powietrzu zapach farby, ale nie chciałam się tym teraz przejmować. Ściany pomalowano na czerwono, a meble były czarne. Moją uwagę przykuło jednak łóżko, o które zawsze prosiłam rodziców, a mówili, że jest za drogie. Był to okrągły mebel, na którym leżało kilkanaście poduszek, zastępujących materac. Jego część była przykryta szaro białą narzutą przedstawiającą charakterystyczne miejsca i rzeczy dla Londynu. Jedynie double decki i buski telefoniczne były czerwone. Rzuciłam się na nie zamykając oczy. 
Z zamyślenia wyrwała mnie mama:-Kochanie, zejdź na dół!
- Sekundka, tylko założę coś wygodnego - odpowiedziałam i z torby wyciągnęłam komplet ubrań.
Kiedy zeszłam, zobaczyłam mojego tatę stojącego przy drzwiach. 
-Tata! - podbiegłam do niego i przytuliłam się. Wiedziałam,  że żeby móc być tutaj musiał wcześniej wrócić z konferencji. 
- Chodź mała!  - powiedział i odwzajemnił uścisk - Gotowa na przygody? 
- Myślałam, że to dopiero za kilka dni -powiedziałam niepewnie.
- Pokaż kopertę - poprosił. Szybko pobiegłam do pokoju i wróciłam nieco zdyszana. - Spójrz, dzisiaj jest 24, a wylot jest 25.
- Ale świetnie! Dziękuję! 
- Leć się pakować, a wszystko opowiesz nam przy kolacji!. Pobiegłam na górę. Chyba od zawsze moim marzeniem było zwiedzenie Londynu.  Teraz miało się to spełnić!
Otworzyłam szafę i zobaczyłam, że również tu się zmieniło. Dostrzegłam wiele nowych, ślicznych ubrań. Rodzice naprawdę się postarali, żebym po powrocie była szczęśliwa. Z tego powody miałam wyrzuty sumienia, ponieważ wiedziałam, że ja ich unieszczęśliwiałam i sprawiałam, że się martwili.
Po chwili namysłu wybrałam kilka topów, shortów i sukienek, ale też nie zapomniałam o niczym cieplejszym, ponieważ mimo końca maja pogoda w Anglii mogła być zdradliwa.
Kiedy pół godziny później z trudem zapięłam walizkę, zeszłam na dół, żeby powiedzieć że jestem gotowa. Mama akurat przygotowywała kolację i żeby jej nie zmartwić zjadłam trochę,  chociaż nie byłam głodna. 
Po  rozmowie z rodzicami poszłam na górę, wykąpałam się i zasnęłam.
Rano obudziłam się pełna energii. Zerknęłam na plakat mojej ulubionej grupy i poczułam znajome uczucie w żołądku związane z ekscytacją. Miałam wielką nadzieję, że ich spotkam, tym bardziej, że akurat mieli kilka dni wolnego w trasie. Szybko ułożyłam poduszki i narzutę po czym podeszłam do szafy, wybrałam ubrania na lot i poszłam do łazienki.
- Pospiesz się, bo się spóźnisz! - usłyszałam wołanie taty.
- Idę! - odkrzyknęłam i szybko nałożyłam róż. Nie specjalnie lubiłam się malować, ale była to wyjątkowa okazja. 
Szybko zbiegłam po schodach.
- Kochanie, dopiero co przyjechałaś i już wyjeżdżasz! - powiedziała mama łamiącym się głosem,  biorąc mnie w objęcia.
- Wiem, też będę tęsknić.
- No dobrze moje drogie panie, czas się żegnać taksówka czeka. Obiecaj, że będziesz ostrożna i nie zrobisz niczego głupiego. Mariel ma Cię pilnować na co dzień i w jedzeniu! - powiedział tata biorąc ode mnie walizkę. Kiedy pożegnałam się z nim, wsiadłam do taksówki. 
- Hej! - powiedziałam i uściskałam przyjaciółkę.
- Jej! Jak się stęskniłam! Na szczęście jedziemy same, więc będziemy miały dużo czasu. Poopowiadam Ci co było w szkole i co się zmieniło!
- Już mi się podoba! - powiedziałam ze śmiechem, po czym odwróciłam się i pomachałam rodzicom na pożegnanie.
- To co słychać? - zapytałam ukradkiem ocierając łzę, która napłynęła mi do oka. 
- W sumie dobrze dwa dni temu zerwałam z tym idiotą, ale teraz czuję się o wiele lepiej. Taka.. wolna! W dodatku pogodziłam się z mamą po ostatniej wielkiej kłótni no i jadę do Londynu, więc w sumie lepiej być nie mogło!
- To się cieszę! W tym szpitalu było strasznie. Niby chcieli pomóc, ale bardziej się bałam tam być. Utyłam chyba 6 kilo! W dodatku nie poznałam nikogo fajnego. Wszystkie laski były dość specyficzne. Lekko mówiąc. Więc też się cieszę, że się wyrwałam i spełniam marzenie z przyjaciółką - uśmiechnęłam się do niej. Reszta podróży na lotnisko minęła nam na wesołych rozmowach i wspominaniu.
Po odprawie poszłyśmy do wskazanych bramek. Czekałyśmy kilkanaście minut, aż wsiądziemy do samolotu. 
Ze śmiechem oglądałyśmy prezentację stewardess , troszkę je przedrzeźniając. Po starcie patrzyłam jak zostawiamy daleko w tyle lotnisko i Polskę. Ułożyłam się wygodniej na siedzeniu i prawie od razu zasnęłam.

***

- You are the dancing queeeeen! - darłyśmy się fałszywie do szczotek. W Londynie byłyśmy od godziny. Byłam przeszczęśliwa.
Skakałyśmy po łóżkach popijając napoje energetyczne do czasu, aż nie przyszedł ktoś z obsługi hotelu i poprosił o "cichsze zabawy, gdyż inni klienci się skarżą". Kiedy wyszedł z pokoju zaczęłyśmy się śmiać, ale stwierdziłyśmy, że faktycznie, mogłyśmy lekko przesadzić. 
Postanowiłyśmy szybko się ubrać i iść na pierwsze zakupy. 
Szybko wzięłam ubrania i otworzyłam drzwi łazienki.
- Wow - wyrwało mi się. Stałam i w osłupieniu patrzyłam na ogromną łazienkę wyłożoną marmurem. Był tam też hydromasaż, przy którym stałą butelka wina.
- To już wiem co będziemy robić po powrocie - powiedziała Mariel zaglądając mi przez ramię i znacząco poruszyła brwiami.   Roześmiałam się i zamknęłam drzwi.
Po szybkiej toalecie wyszłyśmy z hotelu i poszłyśmy w stronę Picadilly Circus. 
- Jaaak tuuu cudooownie! - przeciągają samogłoski powiedziała moja przyjaciółka, po czym uniosła ręce i obkręciła się kilka razy. 
- Totalnie się z tobą zgadzam! - zawtórowałam jej.
Przeszłyśmy przez China Town do Trafalgar Square po czym wsiadłyśmy do metra i pojechałyśmy w stronę Oxford Street. 
- Zapomniałam wziąć więcej pieniędzy! Mam jeszcze tylko 10 funtów - uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
- O nie! To może pójdziemy na zakupy kiedy indziej, co? Bo teraz to nie ma sensu.
- Dobrze -  zgodziłam się - może chodźmy teraz gdzieś usiąść. Strasznie zachciało mi się pić!
Weszłyśmy do najbliższego Starbucksa. Zamówiłam moją ulubioną mrożoną latte karmelową, którą wcześniej odmawiałam sobie, licząc każdą zjedzoną kalorię. Teraz pochrupywałam też ciastko z kawałkami czekolady. 
Mariel zamówiła capuccino i croissanta. Usiadłyśmy prazy oknie, by mieć widok na to piękne miasto. 
- Dlaczego nie przyjechałyśmy tu wcześniej? - zapytała z rozmarzeniem moja przyjaciółka.
- Też się zastanawi...
- Hej! Czemu te dziewczyny tak biegają? Dokąd tak lecą? - zapytała patrząc na kilka grup dziewczyn mniej więcej w naszym wieku biegnących na łeb na szyję w jedną stronę.
Uniosłam się na krześle, spojrzałam w tamtą stronę i przetarłam oczy ze zdziwienia. Nie dalej niż piętnaście metrów ode mnie stali moi idole. Czy mogło być lepiej?

Oto pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Jeśli nie, piszcie otwarcie co mogłabym zmienić.

Jak widzicie wykorzystałam tu 3 stylizacje, których będzie więcej! Następny rozdział wstawię jeszcze w tym tygodniu. Trzymajcie się!!!